Od blisko miesiąca polską opinię publiczną porusza decyzja Prezydenta RP – Andrzeja Dudy o zawetowaniu procedowanego niedawno poselskiego projektu nowelizacji Prawa Oświatowego, określanego przez jej przeciwników mianem „Lex Czarnek 2.0”. Podobnie jak jej poprzednia – rządowa wersja, wzbudzała bardzo duże kontrowersje i obawy wśród społeczeństwa. Między innymi właśnie tymi obawami głowa państwa argumentowała skorzystanie z przysługującego jej konstytucyjnie prawa do odmowy podpisania ustawy. Pozostaje znaleźć odpowiedzi na zasadnicze pytania: czym jeszcze prezydent argumentował tę decyzję oraz dlaczego tak postąpił?

Problemy z edukacją domową
Ustawa zaproponowana 20 X ubiegłego roku przez posłów Prawa i Sprawiedliwości, tak jak propozycja rządowa dotyczyła tej samej dziedziny życia społecznego – edukacji. W przypadku edukacji domowej wątpliwości budziły m.in. okres czasu koniecznego na złożenie wniosku o zgodę na edukację domową (według pierwotnego projektu od 1 do 21 września roku szkolnego, w którym dziecko miałoby rozpocząć jeden z trzech wspomnianych w poprzednim akapicie obowiązków, a nie jak według obecnych przepisów: przed rozpoczęciem lub w trakcie całego roku szkolnego; ostatecznie okres, od którego można złożyć wniosek został przesunięty do 1 lipca) mimo, iż sam minister edukacji i nauki – Przemysław Czarnek w rozmowie udzielonej w połowie listopada dla stacji telewizyjnej Polsat News argumentował je bardziej właściwym rozliczaniem samorządów z subwencji oświatowej otrzymywanej z budżetu państwa.
Kolejna zmiana miała dotyczyć warunków zezwolenia na edukację domową, która mogłaby zostać wydana, gdy: istniałyby warunki lokalowe umożliwiające powrót do nauki w systemie przedszkolnym lub szkolnym w sytuacji wycofania zezwolenia na edukację domową; przedszkole lub szkoła, do której miałoby uczęszczać dziecko znajdowałoby się w tym samym województwie, w jakim zamieszkuje oraz gdy liczba takich uczniów nie przekraczałaby 50% uczniów przedszkola lub szkoły, do której miałoby ono uczęszczać. Ostatecznie z ustawy zostały usunięte zostały pierwsza i trzecia z wyżej podanych przesłanek, zaś druga została poszerzona o województwo sąsiednie. Obecnie z edukacji domowej w Polsce korzysta ponad 30.000 dzieci

Nadzór kuratora
Zdecydowanie najwięcej kontrowersji, przede wszystkim wśród polityków, uczniów, nauczycieli i organizacji pozarządowych (w szczególności tych związanych z edukacją) wzbudziły jednak zmiany dotyczące działalności organizacji zewnętrznych w szkole. W poselskim projekcie chęć działalności organizacji zewnętrznych zobligowałaby dyrektora zainteresowanej przez nią szkoły do przekazania informacji o opisie działalności, celu i treści przekazywanych przez nią oraz opis materiałów niezbędnych do ich wpajania w terminie 7 dni od ich otrzymania rodzicom i radzie szkoły lub radzie rodziców. Na wydanie opinii rada rodziców miałaby 21 dni od otrzymania powyższych informacji lub złożenia przez niego dodatkowych wyjaśnień. Przed jej wydaniem obowiązywałyby co najmniej 7-dniowe konsultacje z rodzicami dzieci (co ciekawe do nich nie zostaliby dopuszczeni sami pełnoletni uczniowie!). W sytuacji, jednak gdy organizacja zewnętrzna chciałaby prowadzić zajęcia z dziećmi i młodzieżą, musiałaby uzyskać jeszcze zgodę kuratora oświaty. Następnie dyrektor musiałby przekazać rodzicom uczniów lub pełnoletnim uczniom powyższe informacje, a udział w zajęciach wymagałby ich zgody. Zwolnione z uzyskiwania opinii kuratora oświaty byłyby organizacje wykonywujące zadania zlecone przez rząd, Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnień oraz organizacje harcerskie.
Zdaniem przeciwników tych zmian istniało bardzo duże ryzyko podważenia woli rodziców przez kuratora oświaty w przypadku odmowy wydania zgody na przeprowadzenie przez organizację, która zazwyczaj cieszy się wśród nich dobrym uznaniem, zajęć w szkole, co tym samym czyniłoby starania o taką możliwość bezużyteczną. Szczególnie miałoby to miejsce w przypadku organizacji, które nie cieszą się sympatią aktualnego obozu rządzącego. Obaw nie uspokoiły nawet zapisy, że kurator oświaty będzie podejmował decyzję w sprawie dopuszczenia ich do prowadzenia zajęć na podstawie kilku wytycznych. Przykładowo miałby on sprawdzać to, czy zajęcia są dostosowane do wieku, poziomu rozwoju dziecka oraz jego możliwości psychofizycznych.
Projekt Poselski
Oprócz wyżej wspomnianych kontrowersji związanych z zawartością przepisów planowo zmienianych przez posłów PiS, dużą wątpliwość opinii publicznej budził sam fakt złożenia projektu spornej ustawy jako poselski, a nie rządowy. Zasadnicza różnica zachodziła przede wszystkim w braku przeprowadzenia konsultacji społecznych. O ile wnioskodawcy zaznaczali że ustawa zachowuje wszelkie, przewidziane w prawie, wymogi, w tym konsultacje publiczne, to nie jest to do końca prawda.
Posłowie nie zasięgnęli opinii społecznej chociażby w kwestii formy konsultacji dla rodziców odnośnie działalności organizacji społecznych w szkołach i placówkach oświatowych. Dla porównania w raporcie z ich przeprowadzenia odnośnie rządowej wersji ustawy można przeczytać, że w lipcu 2021 r. Rada Ministrów przekazała do zaopiniowania projekt ustawy zmieniającej Prawo oświatowe i niektóre inne ustawy do 92 organizacji, związanych głównie z edukacją, a projekt wraz z uzasadnieniem i oceną skutków regulacji – do 8 instytucji. Uwagi według raportu zgłosiło 20 podmiotów, które otrzymały projekt oraz 11, które go nie otrzymały.
Dlaczego Prezydent zawetował ustawę?
15 grudnia 2022, podczas konferencji prasowej Prezydent RP podjął decyzję o niepodpisaniu ustawy nazywanej „Lex Czarnek 2.0”. Na początku przypomniał, że kwestia dotycząca działalności organizacji zewnętrznych w placówkach oświatowych została zainicjowana przez niego w trakcie toczonej na przełomie czerwca i lipca 2020 r. kampanii przed II turą wyborów prezydenckich. Wówczas Andrzej Duda oficjalnie zapowiedział złożenie ustawy regulującej tę sprawę – jego zdaniem rodzice, którzy się do niego zgłosili, twierdzili, że “powinno być przyjęte takie rozwiązanie w polskim prawie, które umożliwi rodzicom decydowanie o tym, czy określone organizacje – na przykład społeczne, pozarządowe – będą mogły wchodzić do szkół i przekazywać dzieciom różne treści.”
Rzeczywiście jej projekt został wniesiony do Sejmu 3 lipca tego samego roku, ale trafił dość szybko do tzw. „zamrażarki”. Według prezydenckiego projektu zmiany Prawa oświatowego, o którym mowa, działalność takich organizacji w szkole musiałaby opierać się na prospekcie informacji wychowawczej, czyli w skrócie programowi przekazywania treści dzieciom i młodzieży oraz byłaby uzależniona od zgody dyrektora danej placówki oraz zgody większości rodziców uczących się w niej dzieci. Projekt prezydencki został wyjęty ze wspomnianej „zamrażarki” 25 X 2022 r. na posiedzeniu sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży i procedowany. Ostatecznie jedna z najważniejszych propozycji głowy państwa została odrzucona. Prezydent zaznaczył, że do swojego projektu doszedł projekt rządowy, który jednak, jego zdaniem, nie zrealizował oczekiwanych rezultatów, w związku z czym zawetował go.
Następnie odniósł się do drugiego projektu ustawy – („de facto” poselskiego – red.), ale nad którą miał pracować minister Czarnek. „Myśmy obserwowali te prace, cały czas podnosząc kwestię także i mojego projektu, który się wówczas w zasobach sejmowych – jako przedłożenie prezydenckie – znajdował.” – zaznaczył. Mimo to ponownie zawetował i te rozwiązanie. Przyczynę opisał następująco:
„(…) Otóż (…) przyszło do mnie dokładnie sto trzydzieści trzy listów protestacyjnych (pisownia oryginalna). Część z tych listów jest podpisana, niektóre nawet przez kilkadziesiąt organizacji społecznych. Więc to nie jest tak, że to sto trzydzieści trzy organizacje napisały listy. Nie – jest ich znacznie więcej. Część z tych listów są to listy podpisane przez osoby prywatne, ale są nawet takie, które są podpisane jednocześnie przez kilkanaście tysięcy osób. W związku z powyższym konkluzja moja jest następująca: mimo tego, że długo prowadzone były prace nad tą ustawą, niestety nie udało się osiągnąć czegoś, co ja bym nazwał społecznym kompromisem. Nie było wysłuchania publicznego, bo nie zgodzono się na to(…).“
Organizacje, na jakie wskazał w przemówieniu prezydent, reprezentowały szerokie spektrum ideologiczne. W treściach listów wyrażały m.in. obawę przed podjęciem ostatecznej decyzji o możliwości prowadzenia lekcji z organizacjami pozarządowymi przez kuratora, czyli – jak określiła głowa państwa – „(…) ten element, jak podkreślają (…) protestujący, biurokratyczny i element władz, a nie rodzice, którzy mieli mieć tutaj swobodę i wolność decydowania według swoich przekonań(…)”. Kończąc wypowiedź, Andrzej Duda przyznał, że Polsce obecnie najbardziej powinno zależeć na spokoju.
Jak do sprawy odniósł się Minister Czarnek?
Jako pierwszego do tablicy trzeba przywołać ministra edukacji i nauki – Przemysława Czarnka. Za punkt wyjścia posłużę się wywiadem udzielonym Robertowi Mazurkowi w dniu 16 XII 2022 r. w radiu RMF FM. Na początku minister wyraził zaskoczenie decyzją Prezydenta RP o niepodpisaniu ustawy, gdyż sam miał być zapewniony o „znakomitym przepracowaniu ustawy z ministrami z Kancelarii Prezydenta”. Decyzję o procedowaniu spornej ustawy miał oprzeć na licznych wiadomościach przekazanych od wyborców Prawa i Sprawiedliwości, którzy mieli apelować do reprezentujących ich parlamentarzystów o podjęcie działań, które miały „zrobić coś, co powstrzyma atak genderyzmu na szkoły”.
Sytuację, w której Andrzej Duda argumentował weto 133 listami protestacyjnymi, minister Czarnek uznał za ignorowanie ponad 10 mln wyborców, którzy sami oddali na niego głos i określił mianem absurdalnej. Jego zdaniem zmieniły się okoliczności, przy których głowa państwa miałaby podpisać ustawę, gdyż – jak wynika ze słów szefa resortu – była jej przychylna. Ponadto wyraził nadzieje, że dojdzie do trzeciej próby procedowania zmiany prawodawstwa oświatowego, w której przyznał, że zostanie procedowana w tym samym kształcie, w jakiej była procedowana druga. Powoływał się na artykuł 72 ustęp 1 Konstytucji RP, w którego drugim zdaniu jest mowa o prawie rodziców do domagania się od władz publicznych ochrony dzieci m.in. przed demoralizacją.
Podejście ministra może wzbudzać jednak pewne wątpliwości. Po pierwsze, o ile konstytucyjne prawo do ochrony dzieci przed demoralizacją ujęte w Konstytucji RP jest słuszne i stanowi jedno z podstawowych praw rodziców do wychowywania swoich pociech zgodnie z własnymi przekonaniami, to o tyle wydanie negatywnej opinii o przeprowadzeniu zajęć z uczniami przez organizacje pozarządowe, zajmujące się np. zapobieganiem przemocy w rodzinie, przez kuratora, wybieranego przez szefa resortu edukacji, czyniłyby starania rodziców, którzy by się tego domagali, bezskutecznymi. Tym bardziej, gdyby to była organizacja ciesząca się pozytywną reputacją wśród nich, ale niekoniecznie obecnego obozu władzy. Po drugie, nie wiadomo, czy ministrowi Czarnkowi nie przeszkadzają organizacje o charakterze skrajnie prawicowym, które równie dobrze mogłyby demoralizować uczennice i uczniów podczas zajęć w szkole jak organizacje o charakterze skrajnie lewicowym. Choć w analizowanym wywiadzie wspomniał jedynie o „ataku genderyzmu na szkoły”, to nie stwierdził wprost, o które organizacje chodzi.
Co dalej z ustawą?
13 I bieżącego roku w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej Przemysław Czarnek na pytanie, czy sporna ustawa wróci do procedowania w polskim parlamencie, odpowiedział, że rząd ani posłowie raczej nie będą zajmować się tym projektem, a tym bardziej przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Słyszał natomiast o oddolnych chęciach zmian w prawodawstwie oświatowym. Jeśli tym „oddolnym ruchom”, o których mówił Przemysław Czarnek, uda się złożyć projekt zawierający podobne zmiany, co w dwóch wersjach „Lex Czarnek”, to nie ulega żadnych wątpliwości, że krytycy tych zmian będą jeszcze bardziej zdeterminowani do oporu. Ponadto — po przeprowadzeniu tych zmian w parlamencie — panu prezydentowi Andrzejowi Dudzie trudniej będzie podjąć decyzję o zawetowaniu ustawy, gdyż jej odrzucenie byłoby uznane w Prawie i Sprawiedliwości za podważenie woli obywateli, na których dobro przecież sam się powoływał, wetując ten projekt.
Z kolei trzecia próba przeprowadzenia ustawy przez rząd/posłów mogłaby być odebrana przez krytyków zmian w prawodawstwie oświatowym jako uprawianie gry politycznej przed wyborami (jej zaakceptowanie przez Andrzeja Dudę zostałoby wykorzystane przez PiS w kampanii wyborczej jako jedno z ich „sukcesów” osiągniętych w trakcie mijającej już kadencji parlamentu w celu przekonania własnego elektoratu i potencjalnych wyborców do głosowania na to ugrupowanie), co w konsekwencji mogłoby doprowadzić do ewentualnej utraty władzy na jesieni tego roku.