Przez ostatnie kilka miesięcy mamy okazję od czasu do czasu usłyszeć o wydarzeniach w Iranie dotyczących krwawych protestów, które wybuchły w tym kraju z powodu śmierci młodej 22-letniej Mahsy Amini. Do morderstwa doszło wskutek brutalnych działań policji obyczajowej, która aresztowała i torturowała kobietę z powodu jej ubioru, i który był zdaniem funkcjonariuszy nieodpowiedni. Zamieszki, do jakich doprowadziła ta tragedia, ich skala oraz liczba zgonów czyni to wydarzenie bezprecedensowym od lat w tym kraju i stanowi ono nie lada wyzwanie dla władz Islamskiej Republiki Iranu, a jednak w mainstreamie nie jest na to zwracana szczególna uwaga. Z tego powodu celem tego artykułu jest przybliżenie realiów historycznych, społecznych, politycznych i religijnych oraz wyjaśnienie co to może znaczyć dla przyszłości kraju, regionu oraz społeczności międzynarodowej.

Rewolucja islamska zjada swoje dzieci
Na początku warto zacząć od krótkiego przypomnienia, dlaczego Iran jest dzisiaj takim krajem, jakim jest. Dzisiejsze państwo Persów, jego ustrój polityczny i społeczny jest owocem rewolucji islamskiej z 1979 roku, kiedy z powodu rozczarowania i niezadowolenia z prób modernizacji państwa obalony został prozachodni szachinszach Mohammed Reza Pahlawi. Rewolucja była popierana przez najbiedniejsze warstwy społeczne, które również były najbardziej religijne oraz nastawione wrogo wobec zachodnich wpływów w kraju, jak i również kobiety, którym kilka dekad wcześniej zakazano nosić hidżab w przestrzeni publicznej, co było uznawane za przymusową westernizację.
Po sukcesie rewolucji władzę przejęła Rada Rewolucyjna z ajatollahem Ruhollahem Chomejnim na czele, która wprowadziła nową konstytucję zakładającą prymat prawa szariatu i tradycji islamskiej w systemie prawnym oraz kontestację zachodnich wartości i kultury. Porewolucyjne prawo stanowione przez religijną elitę kraju również przywróciło nakaz noszenia hidżabu w przestrzeni publicznej. Do przestrzegania islamskiego dress code’u została powołana tzw. policja obyczajowa, której zadaniem jest patrolowanie i sprawdzanie między innymi, czy kobiety mają odpowiednio zakryte włosy. Zgodnie z artykułem 638 irańskiego kodeksu karnego naruszenie tego nakazu może skutkować karami takimi jak pozbawienie wolności od dziesięciu dni do dwóch miesięcy, grzywną od pięćdziesięciu tysięcy do pół miliona rialów lub chłostą.
Tak surowe prawo w połączeniu ze skorumpowaną władzą, kryzysem covidowym oraz patriarchalnym ustrojem społecznym, gdzie życie kobiety jest warte tyle, co połowę życia mężczyzny, doprowadziło do silnej polaryzacji społeczeństwa Iranu. Wystarczyła drobna iskra, aby wysadzić przysłowiową beczkę prochu…
Protesty, strajki, ale już nie tylko kobiet
13 września 2022 rok, młoda kobieta o imieniu Mahsa Amini zostaje aresztowana przez policję moralności w stolicy kraju, Teheranie, za niewłaściwe względem regulacji państwowych nakrycie głowy oraz noszenie zbyt wyzywających spodni. Trzy dni później kobieta umiera w szpitalu mimo tego, że miała ona zostać przewieziona do ośrodka reedukacji. Zdaniem władz zatrzymana zmarła z powodu nagłej niewydolności serca, chociaż bliscy zmarłej wiedzieli, że nie miała ona żadnych dolegliwości zdrowotnych, a z ich relacji wynikało, że kobieta była pobita przez funkcjonariuszy.
Wieści o jej śmierci wywołują liczne protesty w całym Iranie z tą różnicą, że tym razem tylko na ulice wychodzą jedynie wściekłe kobiety domagające się sprawiedliwości za jej śmierć oraz wyrównania ich roli z mężczyznami w życiu politycznym i społecznym, ale również mężczyźni z wyższych i niższych warstw. Ta różnorodność protestujących jest efektem nie tylko marginalnego traktowania płci pięknej, ale i również wielu lat systemowej korupcji władzy, kryzysu gospodarczego wywołanego pandemią COVID oraz sankcji zachodnich, usłużności względem Rosji i Chin, oraz izolacji kraju przez społeczność międzynarodową, w wyniku której wielu Irańczyków nie traktuje się przyjaźnie w innych krajach. Oczywiście takie protesty nie wydarzyły się po raz pierwszy w Islamskiej Republice.
W przeszłości władze musiały się zmierzyć z niezadowoleniem społecznym w 2009, 2017 i 2019 roku wywołanymi odpowiednio fałszerstwami wyborczymi, niepoprawnym zarządzaniem ekonomicznym oraz skokami cen paliwa, jednak za każdym razem duchowni włodarze z ajatollahem Alim Chameneiem na czele znajdowali sposób na uspokojenie strajkującej ludności, zazwyczaj poprzez brutalną pacyfikację. Po dwóch miesiącach protestów niestety można powiedzieć, że tym razem może być podobnie, ponieważ źródła zarówno rządowe, jak i organizacji pozarządowych podają, że w wyniku tłumienia protestów życie straciło od 300 do 400 osób, w tym 50 dzieci, a około 15000 osób zostało aresztowanych.
W tym czasie ajatollah Ali Chamenei, jak i inni czołowi urzędnicy i przywódcy kraju kontynuują retorykę, według której protesty są wynikiem działań wrogów Iranu, czyli Stanów Zjednoczonych i Izraela. Jednak nadal protestujący w kraju, jak i poza jego granicami dzielnie stawiają opór teokratycznej dyktaturze, czego ostatnim przykładem byli piłkarze reprezentacji Iranu na Mistrzostwach Świata w Piłce Nożnej w Katarze, którzy odmówili śpiewania hymnu swojego kraju, w wyniku czego spotkali się z groźbami przedstawicieli rządu wymierzonymi w ich rodziny. Jedno jest pewne, jest to zdecydowanie najtrudniejszy czas dla fundamentalistycznego estabilishmentu od czasów rewolucji z 1979 roku.
Podsumowanie
Sytuacja w Iranie mimo upływu prawie trzech miesięcy od wybuchu protestów dalej jest napięta i ciągle się rozwija, władze angażują kolejne siły policyjne i paramilitarne, a protestujący nie dają za wygraną. Obecnie można wymienić dwa potencjalne rezultaty. Albo państwo będzie do skutku tłumić bunt, ale zapłaci za to zrujnowaniem swojego wizerunku wobec reszty społeczeństwa i będzie ryzykować kolejnym silniejszym sprzeciwem w ciągu kolejnych lat, albo zdecyduje się usiąść do stołu z protestującymi i wynegocjować coś w rodzaju rozejmu kosztem degradacji wizerunku i retoryki nieomylności państwa szariatu i władzy Allaha. Ta druga opcja jest mniej prawdopodobna z dwóch istotnych czynników. Po pierwsze, przeszłość już pokazała, że władza nie boi się użyć siły do pokazania społeczeństwu, gdzie ich miejsce. Po drugie protest ten, niezależnie od wielkości ich zasięgu i liczby uczestników nie posiada zorganizowanej struktury, która mogłaby usystematyzować i sformułować konkretne postulaty, które by reprezentowali przez Chameneiem i resztą elity duchownej. Z perspektywy zachodniej oczywiście pożądane jest, aby protestujący w końcowym rezultacie doprowadzili do zmian w strukturach państwowych Iranu, co mogłoby się przełożyć na normalizację stosunków z USA czy Izraelem, szczególnie w zakresie realizacji irańskiego programu jądrowego. Jednak na chwilę obecną pozostaje jedynie powiedzieć, że czas pokaże.