Czy Putin jest jedynie bezideologicznym bandytą? Wielu mogłoby się zdawać, że jak najbardziej. Często usłyszeć można, że reżim Putina nie kieruje się żadnymi wytycznymi poza despotyczną chęcią zwiększenia własnej władzy. Tego typu myślenie nie jest jednak w pełni zgodne z rzeczywistością. W innym artykule na Politicus już raz podjąłem tematykę ideologicznych wpływów na Putina, jednak o ile Aleksandr Dugin jest istotny dla tego aspektu rosyjskiego reżimu, warto zaznaczyć, że dziwaczna relacja putinizmu z rosyjskimi myślicielami politycznymi jest o wiele bardziej skomplikowana.

Polityczny Technolog Kremla
Jak już wspomniano, Aleksandrowi Duginowi poświęciłem dawniej osobny artykuł, opisując jego poglądy polityczne i wizję dla Rosji i świata. Każda analiza relacji reżimu Putina z jego wpływami ideologicznymi wymaga jednak złożenia ponownej wizyty jego osobie. Dugin pod wieloma względami jest idealnym uosobieniem tego, jak Kreml traktuje rosyjskich myślicieli politycznych. Jest on tzw. politycznym technologiem, oznacza to, tyle że rzadko kiedy sam cokolwiek wymyśla. Zamiast tego konstruuje on system światopoglądowy poprzez zapożyczenia i rekontekstualizację poglądów innych myślicieli, tak by stworzyć ideowe usprawiedliwienie działań politycznych reżimu oraz narrację propagandową, z pomocą, której może wypromować swoją wizję rzeczywistości. Dodatkowo warto zauważyć, że Dugin sam nie jest zbytnio popularny wśród zwykłych Rosjan, nawet tych skrajnie prawicowych. W polityce pozostaje wpływowy głównie przez swoje koneksje z częścią kremlowskich elit oraz sieć kontaktów z przedstawicielami zachodniej skrajnej prawicy, której poparcie ma z kolei służyć jako wtórna legitymizacja jego autorytetu w Rosji.
Właśnie ta zapętlona dynamika doskonale ilustruje relację nie tylko Dugina, ale samego reżimu Rosji z ideologią. Podobnie jak Dugin, Kreml sam w sobie sięga po teorie rosyjskich myślicieli politycznych, nie tyle z chęci kontynuacji ich idei, a raczej skonstruowania ideowej podpory dla własnych ambicji, zapożyczenia te jednak częściowo wtórnie kształtują i wzmacniają poglądy zapożyczających. Jednocześnie używane idee często służą jako usprawiedliwienie, nie w oczach Rosjan, bo ci często są zobojętnieni na ideowe deklaracje Kremla, a zachodniej skrajnej prawicy, której poparcie z kolei może służyć jako dodatkowa legitymizacja działań państwa. Można więc powiedzieć, że Putinowski reżim znalazł sposób na swego rodzaju oscylację między bezideologiczną bandyterią i ideologiczną wiarą w pewną wizję polityczną. Eksplorując wpływy ideologiczne na Kreml, warto więc mieć tę dziwaczną relację między Rosją a jej myślicielami na uwadze.
Rosja “Zbawicielem Prawdy”
Słuchając przemów Putina i jego popleczników natrafić często usłyszeć można nazwisko Ivan Ilyin. Najczęściej przywoływane jako część narracji, w której każde działanie Rosyjskiego państwa, nieważne jak zbrodnicze by nie były, powinny być przez każdego Rosjanina poparte w pełni i bez kwestionowania. “Jeśli uważam Rosję za moją ojczyznę, to oznacza, że kocham jako Rosjanin, myślę jako Rosjanin, śpiewam i mówię jako Rosjanin, (…) jej (Rosji) duch jest moim duchem, jej przeznaczenie jest moim przeznaczeniem, jej cierpienie jest moją żałobą i jej dobrobyt moim szczęściem” możemy usłyszeć z ust Prezydenta Rosji.
Kontekstu temu cytatowi nadaje głębsze zaznajomienie się z poglądami Ivana Ilyina. Rosjanin był przedstawicielem tzw. chrześcijańskiego faszyzmu. U podstaw jego ideologii leży przeświadczenie, iż Bóg poprzez stworzenie wolno myślącego człowieka, z jego zdolnością doświadczania odmiennych perspektyw, skazał ludzkość na cierpienie. Stworzenie różnorodności poglądów podzieliło jedyną Bożą prawdę, w konsekwencji tworząc politykę. Tym samym celem chrześcijańskiego faszyzmu Ilyina miałaby być eksterminacja polityki poprzez zniszczenie różnorodności poglądów i przywrócenie jedności prawdy.
Idealne społeczeństwo, za jakim opowiadał się cytowany przez Kremlowskie elity myśliciel, byłoby pod wieloma względami ucieleśnieniem stagnacji. W celu zlikwidowania polityki jako takiej Ilyin zalecał zorganizowanie społeczeństwa wokół pojedynczego niekwestionowalnego lidera, który ucieleśniałby jedyną prawdę. Co ciekawe, pomimo braku parlamentu, czy jakichkolwiek innych demokratycznych instytucji, wciąż odbywać miałyby się wybory. Jednak nie byłyby one rywalizacją między wieloma opcjami, a raczej rytuałem, gdzie obywatele publicznie głosowaliby na jedyną możliwą opcję, czyli sprawującego władzę dyktatora. Na dodatek z idealnego społeczeństwa Ilyina zniknąć miałby koncept mobilności społecznej, zastąpiony całkowicie zastygniętą hierarchią, na której szczycie zasiadałby lider, wspierany przez podległych mu oligarchów. Jakiekolwiek zmiany w podziale klas społecznych czy ruchy między nimi widziane byłyby jako łamanie bożego prawa i zachwianie jedynej prawdy.
Kraj, który według Ivana Ilyina miałby być faszystowskim mesjaszem narodów to oczywiście Rosja. Przy tym za “Rosję” uznawał on całość historycznej sfery wpływów Carstwa. Narody jak Ukraińcy w jego mniemaniu były jedynie “podrodzajami” Rosjan, którym należało przypomnieć o ich prawdziwej przynależności. Według myśliciela Rosja ze względu na swoją kulturę despotii i rządów bezprawia zachowała unikalną “niewinność” w porównaniu do zdegenerowanego zachodu. Odziedziczona po mongolskich najazdach kultura nieskrępowanej autokracji, którą niektórzy z Rosyjskich liberałów z przełomu XIX i XX wieku nazywali “rosyjskim zacofaniem”, dla Ilyina była znakiem kulturowej wyższości Rosji nad resztą świata. Rządy prawa, odpowiedzialność państwa wobec ludu były perspektywami zrodzonymi z ludzkich opinii, a tym samym odwracały zachód od Boga. Rosja nieposiadająca takowych instytucji miałaby więc być narodem “czystym” w porównaniu do innych. Ilyinowi w ogóle nie przeszkadzał fakt, że gdy pisał swoje dzieła Rosja była pod rządami bolszewików, których postrzegał jako zainstalowany przez zachodnie żydostwo reżim mający na celu zniszczyć duszę Rosji, który też miał zostać obalony przez nieuniknioną rewolucję faszystów. W ten sposób cytowany przez Putina myśliciel wyobrażał sobie, iż po upadku komunistów, w Rosji władzę przejmą jego zwolennicy, którzy poprowadzą Rosję na drogę chrześcijańskiego faszyzmu.
Astrologiczny Rasizm
Lew Gumilow to kolejne nazwisko, które ci zaznajomieni z wypowiedziami polityków z Kremla mogli już niejednokrotnie usłyszeć. Ten sowiecki etnolog swoją pracę poświęcał zagadnieniu połączenia marksizmu-leninizmu z nacjonalistycznym euroazjatyzmem, głoszącym wyższość cywilizacyjną Rosji nad zachodem. Według Gumilowa istniały cywilizacyjne uwarunkowania, które sprawiły, że państwowy system socjalistyczny mógł narodzić się tylko w Rosji, a nie na zachodzie jak zakładał Marks. Podobnie jak Aleksandr Dugin, dla którego Gumilow również był inspiracją, sowiecki etnolog uważał, że zachodnie narody rozwinęły sposób myślenia typowy dla “kupców”. Dostęp do oceanów miał sprawić, iż państwa zachodniego bloku posiadałyby kulturową tendencję do kapitalizmu, co powstrzymywało je od “postępu w stronę socjalizmu”. Gumilow uważał, że rozwój kultur państw bloku wschodniego w głębi kontynentu utworzył w Rosjanach i innych narodach Paktu Warszawskiego, silną relację z ziemią oraz zagadnieniem szczerej pracy. To z kolei miało tworzyć w nich cywilizacyjną tendencję do organizacji społeczeństwa socjalistycznego. Teorie Gumilowa promowały również szczególnie nieprzychylne poglądy na temat Żydów. Zgodnie z jego logiką, Żydzi jako naród nieposiadający nawet własnego kraju, wykreowali kulturę charakteryzującą się pasożytnictwem na innych “lepszych” ludach. W ten sposób cytowany do dziś przez polityków Kremla etnolog, utwierdzał antysemickie mity wśród elit ZSRR.
Przemyślenia sowieckiego etnologa, ocierające się o idee hierarchii rasowych na tym się jednak nie kończyły. Gumilow wierzył, iż istnieje fundamentalna relacja pomiędzy cyklami cywilizacyjnymi a aktywnością słońca. Powstawanie wielkich imperiów łączył z rozbłyskami słonecznymi, które miałyby naładowywać ludzkie ugrupowania “kosmicznymi energiami”, które to popychałyby kultury do rozkwitu. Gumilow uważał, że zachodnia cywilizacja, która “naładowana” została za czasów starożytnego Rzymu, jest aktualnie w stanie rozkładu. Przeciwko niej stawiał cywilizację mongolską, która wchłonąć miała swoją dawkę “kosmicznej energii” w okresie podbojów Genghis Khana. Sowiecki etnolog twierdził, iż podczas tych podbojów Mongołowie wymieszali się z Rosjanami, tym samym przekazując im swoją kosmiczną energię, co świadczyć miało o tym, że Rosja jest cywilizacją wciąż w stanie rozkwitu. Na tej podstawie Gumilow głosił, iż cywilizacyjnym przeznaczeniem Rosji jest rozszerzyć się w głąb Europy i rozprzestrzenić dziedzictwo mongolskiej cywilizacji, zgodnie z jego astrologicznymi wierzeniami. Wielu może wydawać się to absurdalne, jednak nawiązania do tego sowieckiego akademika do dziś stosowane są jako część narracji towarzyszącej putinowskiej polityce międzynarodowej.
Wpływy czy Wymówki?
Jak wspomniano wyżej, warto zaznaczyć, że relacja między tymi myślicielami a Kremlem nie może być do końca widziana jako kontynuacja ich idei przez współczesną ekipę rządową Rosji. Można pokusić się o teorię, iż najprawdopodobniej większość putinowskich oficjeli, jak i sam prezydent Rosji, raczej nie czytają dzieł ludzi, do których nawiązują. Odpowiedni doradcy wybierają dla nich cytaty, być może nawet sumują ogólną myśl z nich wynikającą, jednak ich wybór pod pewnymi względami przypomina bardziej wymówki i próby usprawiedliwienia, już podjętych działań.
Z drugiej jednak strony nie możemy całkowicie zlekceważyć faktu nawet instrumentalnego przytaczania tego typu myślicieli. Sięganie po słowa ludzi takich jak Ivan Ilyin czy Lew Gumilow, którzy to jednoznacznie opowiadali się za narracją, w której Rosja, z różnych powodów, jest zmuszona zbawić świat poprzez zniszczenie zachodu, jak i wchłonięcie otaczających ją krajów, wciąż rzuca istotne światło na sposób myślenia kremlowskich elit. Warto zaznaczyć, że nawet za wyborem wymówek zawsze stoją pewne psychologiczne uwarunkowania, jak i niosą pewne konsekwencje. Można tutaj przypomnieć rządy Deng Xiaopinga w komunistycznych Chinach. Deng miał silnie instrumentalne podejście do filozofii konfucjańskiej, do której nawiązywał często, nie tyle z własnej wiary w nią, a raczej jej przydatności. Jednakże jego nawiązania zakorzeniły tę filozofię na stałe wśród chińskich elit partyjnych, co dziś przejawia się w realnym wpływie i wierze ekipy Xi Jinpinga w jej ideologiczną poprawność.
Mimo iż Putin w rzeczywistości może więc nie być czytelnikiem Ivana Ilyina, na jakiego się prezentuje, nie trudno wyciągnąć wniosek, że posiada pewne sympatie wobec poglądów rosyjskiego faszysty, jak również, że przyszłe elity Kremla mogą traktować go poważniej. Jeśli zachód nie chce popełnić błędów przeszłości i tym razem poprawnie zdiagnozować znaczenie działań kremlowskiego reżimu, przewidzieć jego ruchy i odpowiednio zareagować, to będzie zmuszony zrozumieć ten dziwaczny stan oscylacji między ideologią i apatyczną bandyterią. Tylko wtedy będziemy w stanie poradzić sobie z problemami, jakie prezentuje putinizm.
1 thought on “Nie tylko Dugin – Putinizm i ideologia”