Kiedy pod koniec zeszłego roku, na przedłużający się kryzys pandemiczny nałożyło się społeczne niezadowolenie z wzrastającej stopniowo inflacji, co było kolejnym uderzeniem w portfele Polaków, głównym beneficjentem spadającego poparcia dla obozu rządzącego zdawała się być Konfederacja, która w sondażach zaczęła notować dwucyfrowe wyniki. Moment wprowadzenia Polskiego Ładu, który okazał się być znacznie mniejszym sukcesem (eufemistycznie to ujmując), niż spodziewano się w środowisku politycznym premiera Morawieckiego, odpowiedzialnym za jego przygotowanie, okazał się być dołkiem sondażowym Prawa i Sprawiedliwości i zarazem szczytem sondażowym dla skrajnie prawicowego konglomeratu. Sytuacja uległa diametralnej zmianie po eskalacji przez Rosję konfliktu na Ukrainie. Zjednoczona Prawica umocniła się w sondażach, zaś Konfederacja znalazła się na krawędzi progu wyborczego. Wpływ na to miał zarówno efekt jednoczenia się wokół rządzących w czasie kryzysu, jak i postrzeganie drugiego z ugrupowań przez pryzmat prorosyjskich wypowiedzi części jego polityków. Następne wybory dla koalicji skrajnie prawicowych środowisk mogą być kluczowe nie tylko pod kątem ich przyszłości w polskiej polityce, ale też dla Prawa i Sprawiedliwości, które może, zarówno przed, jak i po nich, w razie utraty władzy, doświadczyć odpływu części elektoratu.

Podzielona Prawica?
Jednym z podstawowych problemów, z którymi mierzy się Konfederacja, są ograniczenia zdolności oddziaływania na wyborców, przejawiające się głównie w ograniczonym dostępie do mediów. Szczególnie silnie jest to widoczne w tradycyjnych mediach, w tym telewizji, gdzie przedstawiciele partii nie pojawiają się zbyt często. Swojego rodzaju liderem jest pod tym względem TVP, która przez pewien czas nawet uniemożliwiała występy politykom ugrupowania. Pewnym sposobem na to było rozwinięcie przez środowiska skrajnej prawicy alternatywnych sposobów komunikacji ze zwolennikami, przede wszystkim poprzez powołanie do życia mediów internetowych i komunikacja za pomocą takich platform, jak Facebook, YouTube, czy Twitter. Również na tym polu jednak zaczęły pojawiać się problemy, w wyniku działań cyfrowych korporacji, jak i państwa. Dość wymienić usunięcie profilu partii z Facebooka, czy też telewizji internetowej wRealu24 z platformy YouTube. Ostatecznie, bez względu na panujące aktualnie nastroje społeczne, czy zdolność do konstruowania trafiającego do wyborców przekazu, możliwości pomnażanie lektoratu przez Konfederację są ograniczone w wyniku restrykcji w komunikacji.
Od kiedy na początku 2020 roku, podczas prawyborów poprzedzających wybory prezydenckie, ujawniły się konflikty targające różnorodnym wewnętrznie ugrupowaniem, przyszłość partii zdaje się stać pod znakiem zapytania. Sytuacji nie pomogło odejście trójki posłów i części działaczy z partii KORWiN po kontrowersyjnych wypowiedziach prezesa ugrupowania, i założenie przez nich konkurencyjnej partii o profilu konserwatywno-libertariańskim. Ostatnie wypowiedzi Sławomira Mentzena, nowego ,,krula” i odpowiedzi na nie ze środowiska Wolnościowców tylko potwierdzają, iż plotki o podziale Konfederacji mogą być czymś więcej, niż pobożnym życzeniem obozu Zjednoczonej Prawicy. Wewnętrznej stabilności nie pomagają na pewno również różnice ideologiczne, czy też kontrowersyjne wypowiedzi i działania części polityków, czego przykładem mógłby być rozdźwięk pomiędzy akcją ,,Stop Ukrainizacji Polski” środowiska Grzegorza Brauna, a słowami innych działaczy na temat korzyści z przybycia do kraju nad Wisłą uchodźców z Ukrainy. Poza kolejną osią sporu, takie różnice w przekazie stoją na przeszkodzie w kreowaniu jednolitego przekazu, który ma trafiać do wyborców.
Nadzieja na kryzys
Bez względu na różnorodność wewnętrzną w podejściu do konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, jak i chociażby kryzysu uchodźczego z nim związanego, można postawić tezę, iż nawet te środowiska współtworzące Konfederację, które opowiadają się za pomocą dla Ukrainy i Ukraińców są mniej w tym entuzjastyczni od reszty sceny politycznej. Ma to zarówno swoje zalety, jak i wady. Z jednej strony jest to jedno ze źródeł oskarżeń o prorosyjskość ugrupowania, z drugiej strony częściowo wpisuje się w oczekiwania sporej części Polaków. Niejeden już sondaż pokazał chociażby niechęć większości do objęcia uchodźców programem Rodzina 500+, czy też oczekiwania jak najszybszego się ich usamodzielnienia. Inną sprawą jest kwestia rosyjskich surowców. Konfederacja była jedynym ugrupowaniem, które nie poparło ustawy sankcyjnej, w efekcie wprowadzenia której polscy odbiorcy zostali odcięci od taniego rosyjskiego węgla. Następujące w kolejnych miesiącach, zwykle nieudolne działania rządu, mogą zimą okazać się poważnym problemem. Przedłużanie się konfliktu i pogłębianie się trudnej sytuacji finansowej Polaków, może sprawić, iż sceptycyzm w pomocy wobec Ukrainy, który początkowo był problemem, okaże się atutem Konfederacji przed nadchodzącymi wyborami.
Wraz ze zbliżającą się coraz szybszymi krokami zimą, przy pogłębiającym się kryzysie gospodarczym, spadającym poziomem życia Polaków, ciągle wzrastającą inflacją, a także przy ciągłemu zaostrzaniu się konfliktu za naszą wschodnią granicą, wszystkie ugrupowania funkcjonujące na polskiej scenie politycznej stoją zarówno przed szansami, jak i zagrożeniami. Szczególnie dotyczy to Konfederacji, której jesień przyszłego roku może przynieść zarówno zdobycie dwucyfrowego wyniku w wyborach i wprowadzenie silnej reprezentacji do parlamentu, jak i podział skutkujący znalezieniem się pod progiem wyborczym i na marginesie polityki. Dynamiczne zmiany pozwalają jedynie na rozrysowanie pewnych mniej lub bardziej realistycznych scenariuszy co do przyszłości głównych ugrupowań politycznych, czy też szans na zmianę władzy po jesiennych wyborach. Jedno jest jednak pewne – nadchodzący rok może mieć decydujące znaczenie dla przyszłości Polski, Europy, czy też świata.