Wraz z Rosyjską napaścią na Ukrainę zachodnie społeczeństwo wywierało wpływ na wszelkie organizacje sportowe, aby te zdyskwalifikowały ze wszelkiego udziału w zawodach rosyjskich sportowców. Przykładem są naciski fanów reprezentacji Polski w piłce nożnej na PZPN, który później wraz z przedstawicielami czeskiego oraz szwedzkiego związku piłkarskiego wywarli wpływ na FIFA, by ta zdyskwalifikowała reprezentacje Rosji. Dzięki temu piłkarze Czesława Michniewicza weszli do finału barażów na mundial w Katarze, gdzie zmierzyli się i pokonali Szwecje 2:0. Jak sytuacja wygląda po czasie? Czy zachodnie społeczeństwo oraz organizacje pozostały konsekwentne w postanowieniach z początku wojny w Ukrainie?

Problemy Moskwy
Można przyznać, ku zdziwieniu wszystkich, że przedstawiciele UEFA oraz FIFA są konsekwentni w banicji dla rosyjskiej piłki klubowej i reprezentacji. Te zostały wykluczone ze wszelkich rozgrywek, mimo wcześniejszego przypływu pieniędzy dla UEFY od Gazpromu za sponsoring ligi mistrzów. I może sankcje na rosyjską piłkę nożną byłyby mniejsze, gdyby nie hiszpański rewolucjonista, który czeka na potknięcie Ceferina – prezesa UEFA. Kolejnym problemem dla rosyjskich klubów jest zablokowanie systemu SWIFT na terenie FR.
Blokada nałożona przez Unie Europejską spowodowała, że nie można dokonywać transakcji gotówkowych z klubami rosyjskimi. Presja społeczeństwa na piłkarzy, by nie grać w kraju napastniczym, przy blokadzie SWIFT przynosi klubom ogromne straty finansowe. Piłkarze rozwiązują kontrakty, jeśli zapisy w nich na to pozwalają, tak było w Krasnodarze, gdzie ponoć zachęcającym do tego swoich kolegów zespołu był nasz reprezentant, Grzegorz Krychowiak (w poprzednim sezonie udał się na wypożyczenie do Grecji, w tym do Arabii Saudyjskiej). Podobnie jak w sytuacji kontraktowej Krychowiaka, tak Sebastian Szymański nie może rozwiązać kontraktu przez ogromne odszkodowanie na rzecz klubu. Dlatego też zawodnik, za którego Dynamo Moskwa żąda 20 milionów Euro, udał się na wypożyczenie do Feynordu Rotterdam, ale warto zaznaczyć, że właśnie przez blokadę SWIFT nie doszedł do skutku jego transfer do Realu Sociedad.
Sam klub z Moskwy jest w fatalnej sytuacji, zawodnik nie może sobie pozwolić na grę w Rosji, bo w konsekwencji jest to brak powołania na mundial (Czesław Michniewicz postanowił, że nie powoła nikogo grającego dla rosyjskich klubów). Dynamo Moskwa więc traci bardzo dobrego zawodnika, a przy okazji potencjalne duże pieniądze za niego, gdyż jego kontrakt nie trwa wiecznie i będzie mógł w przyszłości po kolejnych wypożyczeniach opuścić klub za darmo.
Lewy obrońca… Rosji
Jednak nie wszyscy (byli już) reprezentanci naszego kraju tak postępują. Maciej Rybus wraz z zakończeniem jego kontraktu uznał, że zostaje w Rosji i podpisał kontrakt ze Spartakiem Moskwa. Powoływał się na żonę Rosjankę oraz tym, że jego dzieci uczęszczają do tamtejszych szkół, ale również argumentował swoje pozostanie w Rosji, tym, iż w Polsce jest bardziej niebezpiecznie właśnie ze względu na pochodzenie partnerki. Również decyzja pozostawienia dzieci w szkołach, gdzie będą indoktrynowane, wydaje się dziwna. Można odnieść wrażenie, że były lewy obrońca reprezentacji Polski przesiąkł Rosją, z czego tamtejsza propaganda chętnie korzysta. Dmitrij Swiszczow zachęcał do przekazania Rybusowi obywatelstwa w trybie pilnym. Z kolei dziennikarz Anatolij Wasserman uderzał w Polaków po decyzji o braku powoływań dla piłkarzy grających na co dzień w Rosji.
„Polska jest skrajnie ksenofobicznym krajem. Najbardziej w stosunku do Żydów i Rosjan. Polacy nas nienawidzą, bo nasz kraj stał się największą słowiańską potęgą.(…) Zdyskwalifikowali Rybusa, a tylko on był na tyle dobry, żeby grać w reprezentacji”
Anatolij Wasserman
Sam zainteresowany nie komentuje sprawy, w jego imieniu wypowiada się agent, Mariusz Piekarski, ale nie poprawia on sytuacji zawodnika w naszym kraju. Nawet dziennikarze, którzy na początku wojny bagatelizowali sprawę, stosunkowo krytycznie wypowiadali się o decyzji Rybusa.
Sankcje również odbiły się na oligarchach, którzy inwestowali w piłkę nożną. Roman Abramowicz, wieloletni właściciel londyńskiej Chelsea, prywatnie bankomat Vladimira Putina, został zmuszony do oddania za „grosze” wcześniej wspomnianego klubu. Chelsea do momentu sprzedaży była nad przepaścią przez stan zawieszenia przez Unijne sankcję. Sam Abramowicz stracił na tym 1,5 mld funtów, a gdyby nie sprzedaż klub po prostu by upadł. Dobrze się jednak stało, nie powinno być miejsca w piłce nożnej na inwestorów, którzy swój kapitał zbudowali na krwi niewinnych ludzi.
Kłopoty nie tylko w footballu
Wiele zamieszania dzieje się w tenisie światowym. Ponieważ system nie jest tam tak skonsolidowany, jak w pozostałych sportach, dochodzi na światowych kortach do sprzecznych sytuacji. Mimo że wszelkie turnieje podlegają pod związki ATP (męski) i WTA (damski), to organizatorzy turniejów decydują kto może u nich zagrać. Na przykład rosyjscy tenisiści i tenisistki nie mogły zagrać na Wimbledonie, ale na French Open już tak. Rosyjska propaganda nie próżnuje, a w sukurs idą im decyzje podejmowane ATP oraz WTA, którzy postanowili, że zmagania na Wimbledonie nie będą się liczyć do rankingu. Pojawili się jednak rosyjscy sportowcy, którzy wyszli z szeregu i przeciwstawili się wojnie w Ukrainie. Andriej Rublow po meczu z Hubertem Hurkaczem apelował słowami „No war please”. Również Daria Kasatkina negatywnie wypowiadała się o działaniach swojego kraju. Nie ma dobrego rozwiązania wobec tych sportowców, bo nie znamy ich intencji (czy naprawdę tak uważają albo prowadzą PR pod zachód). Chociaż Kasatkina już przed wojną krytykowała łamanie praw w Rosji oraz warto dodać, że należy do społeczności LGBT+, przez co w swoim kraju jest skreślona.
Pozostałych sportach jest konsekwencja. Rosja straciła wiele sportowych imprez jak np. mistrzostwa świata w siatkówce na rzecz Polski, a sama reprezentacja nie może brać w nich udziału. GP Rosji w Formule 1 nie odbędzie się ze względu na protest samych kierowców zapoczątkowany przez Sebastiana Vettela. Lekkoatleci dalej nie mogą występować pod flagą rosyjską. Na ten moment pozostało stworzyć mistrzostwa Rosji i Białorusi, bo nikt nie chce rywalizować we wszelkich sportach z napastnikami.