Polityka i moralność, pomimo usilnych prób stwarzania pozorów wzajemnego powiązania, stanowią niemal całkowicie odmienne gatunki. Preferują równoległe drogi i niezwykle rzadko się przenikają. Zachodnie przywiązanie do wschodnich autokratów to jeden z wielu transparentnych przykładów, które doskonale uwidaczniają toksyczny charakter ich relacji.

Relatywnie niedawno, “całkiem niespodziewanie” rosyjski car, na fali covidowego rozprężenia ściągnął maseczkę zimnego pragmatyzmu, i w procesie trwającej od 164 dni terapii szokowej na literę Z (jak zamordyzm) powoli przekonuję zachodnią Europę do autorefleksji. Chociaż proces przemiany dyktują raczej argumenty natury gospodarczej, aniżeli masowe ludobójstwa dokonywane przez Rosjan na Ukrainie, to bolesny proces separacji postępuje mozolnie krok po kroku.
Propozycje z Państwa Środka
Remedium na syndrom sztokholmski, podtrzymywany przez długie jak stół w gabinecie Władimira Putina rurociągi rozmieszczone na dnie Bałtyku możemy odnaleźć w starym powiedzeniu “Czym się strułeś, tym się lecz” abstrahując w tym miejscu od tematów wysoko procentowych.
Z odległego Pekinu, uśmiechnięty Xi Jinping, pierwszy sekretarz Chińskiej Partii Komunistycznej puszcza nam oczko i zachęca do owocnej współpracy. Czasami, zapewne w drodze przypadku, jak na Sri Lance, wspomniane owoce okazują się jednocześnie uzależniające i robaczywe.
Niedawna godzinna rozmowa Andrzeja Dudy z Xi Jinpingiem, została odebrana jako wielki sukces i wyznacznik naszej wysokiej międzynarodowej rangi – przynajmniej według posłanki PiS, Anny Milcanowskiej. Według informacji, podanych przez Kancelarię Prezydenta RP, Andrzej Duda przedstawił polskie stanowisko, dotyczące: rosyjskiej napaści na Ukrainę, negatywnych skutków wojny w sferze międzynarodowego bezpieczeństwa, recesji gospodarczej tudzież poprawy wolumenu wymiany handlowej z chinami.
W niezwykle miłej atmosferze Xi wyraził gotowość do współpracy z Polską na rzecz pokojowego rozwiązania konfliktu na Ukrainie, w tym podkreślił uwagę, jaką strona chińska przywiązuje do poszanowania suwerenności i integralności terytorialnej wszystkich państw.
Krótko mówiąc, klarowny, optymistyczny i budujący nadzieję na lepszą przyszłość. Rzeczywistość, w której mała polska, będzie stanowić centralny punkt w Europie, gdzie na lunch, zjemy pizzę z Joe Bidenem, a wieczorem ktoś, kogo twarz dziwnym trafem raz przypomina Mao, a raz Kubusia Puchatka, oprowadzi nas po Zakazanym Mieście.
Dwa oblicza Smoka
Każdy jednak potrafi mówić prosto, kiedy nie musi się martwić o fakty. A fakty, wyglądają następująco:
Chiny szanujące suwerenność innych państw, w formie zabawy naruszają swoimi myśliwcami strefę powietrzną Tajwanu i właśnie rozpoczynają największe w historii ćwiczenia wojskowe, na wodach otaczających tę malowniczą wyspę.
- Chiny, orędownik pokoju, który do tej pory otwarcie nie potępił rosyjskich zbrodni na Ukrainie.
- Chiny, moralny wzór, w którym obecnie funkcjonuje ponad 700 obozów “reedukacyjnych” dla muzułmańskiej mniejszości Ujgurów, w których rozdziela się rodziny, dochodzi do morderstw, gwałtów, przymusowych aborcji oraz sterylizacji.
- Chiny, druga po USA gospodarka świata, która za pomocą ekonomicznej i infrastrukturalnej współpracy ściśle i na długo w negatywny sposób uzależnia od siebie biedniejszych partnerów gospodarczych.
Trochę ostrożności…
Należę do osób, dla których milczenie to złoto, a wartościowa rozmowa nie ma swojej ceny. Niemniej marzę, żeby spośród potoku pięknych słów, wyłowić choćby najbrzydszą prawdę, dobrze się jej przyjrzeć, wrzucić z powrotem do rwącego nurtu i przed zaśnięciem zjeść coś lekkiego, żeby chory żołądek nie przerwał naszych marzeń sennych o Polsce, która na deskach międzynarodowej sceny, zacznie odgrywać poważniejszą rolę.
Przed wejściem w objęcia kolejnego autokraty, należy się jednak bardzo dokładnie zastanowić. Rozważyć szary rachunek zysków i strat, a przede wszystkim starać się zachować przyzwoicie, nawet pomimo smutnego faktu, że nie zawsze się to opłaca.
Dotyczy to oczywiście nie tylko polski, ale europejskiej skali makro, ponieważ jak powszechnie wiadomo, leczenie nałogu innym nałogiem to pomysł z grona tych nie najlepszych. Szczególnie za pomocą politycznego opium z odległego wschodu.