Dokładnie 72 lata temu dwóch francuskich mężów stanu, Robert Schuman i Jean Monnet przedstawiło rządom Francji i RFN plan będący zalążkiem stworzenia Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, dziś nazywany Planem Schumana. Tamten dzień dał początek budowie tego, co dziś nazywamy Unią Europejską. Dekady procesu integracji powojennej Europy przyniosły ze sobą bezpieczeństwo i prosperitę jak nigdy dotąd, ogromna ilość ośrodków kultury, nauki, małych i średnich przedsiębiorstw korzystających z europejskich funduszy oraz ludzi zdolnych z łatwością podróżować, uczyć się i pracować w każdym kraju Unii mówi sama za siebie.

Jednak nie wszystko jest takie kolorowe. Dla wielu obywateli Unia Europejska sprowadza się właśnie do ekonomicznego dobrobytu i niczego więcej. W miarę jak wypalił się pro-europejski entuzjazm lat 90 i wczesnych 2000 a ekonomiczny wzrost spowolnił, na całym kontynencie pojawiły się ruchy, które z łatwością stworzyły narrację kierującą frustrację populacji w stronę Unii. Stało się tak, a raczej dopuszczono do tego za sprawą zwyczajnego zaniedbania ze strony samych struktur i elit UE. Unia Europejska nigdy nie podjęła wysiłku, aby stworzyć własną tożsamość kulturową.
Po co Unii własna tożsamość kulturowa?
Wielu może zadać to pytanie. W końcu czyż Unia nie składa się z 27 państw, z których każdy posiada już własną? Czy nie byłoby to pogwałcenie motta UE “Zjednoczeni w Różnorodności”? Jednak kultura pojedynczych krajów członkowskich niewiele zmienia. Właśnie ze względu na to, iż Unia nie posiada własnej tożsamości kulturowej, w kontraście do tworzących ją państw sprawia, że tak łatwo wykreować z niej bezdusznego, obcego wroga, na którego zrzucić można wszelkie winy.
W erze, w której liberalny porządek świata kwestionowany jest przez wznoszącą się potęgę Chińskiej Republiki Ludowej, rosyjska agresja burzy wieloletni pokój na kontynencie i w której coraz mniej można polegać na przytłoczonych problemami wewnętrznymi i zewnętrznymi Stanach Zjednoczonych, Europa bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje jedności. Mimo to narodowy egoizm kładzie się cieniem na każdej europejskiej stolicy. W Berlinie, w Paryżu, w Warszawie, w Budapeszcie, w Rzymie, w Amsterdamie, w Brukseli i w każdym innym europejskim mieście stołecznym dominuje myślenie o interesach grupy własnego narodu. W momencie, w którym problemy Europejczyków przerastają pojedyncze kraje, nie potrafimy wyzbyć się mentalnej klatki postrzegania Europy jako 27 plemion, a nie jedna cywilizacja. Trudno się tej sytuacji dziwić, w końcu nikt nie utożsami się z kilkuprocentowym wzrostem PKB i mało kto będzie go bronił wobec dobrze złożonej historii o walce z obcą opresją.
Wreszcie warto zaznaczyć, iż stworzenie pan-europejskiej tożsamości kulturowej nie oznacza przecież, że musimy rezygnować z tożsamości własnej 27 członków. Wszakże same te państwa również często są zróżnicowane wewnętrznie, lecz nie przeszkadza im to w tworzeniu jedności. W momencie jednak w którym członków nie łączy żadna wspólna tożsamość, trudno oczekiwać by nie popadali w partykularny egoizm i działali na rzecz całości. W sytuacji tej, o ile pozostajemy w różnorodności, warto zapytać: Czy rzeczywiście jesteśmy zjednoczeni?
Mitologia dla Europy
Stworzenie tożsamości nie jest jednak proste. Teoretycznie UE posiada wszystkie potrzebne elementy — historię, wartości, symbole, a nawet własny dialekt angielskiego. Jednak elementy same nie połączą się w całość. Wiedza o historycznych wydarzeniach, powtarzanie haseł o wartościach europejskich na konferencjach na tle wielkiej flagi mówiąc w specjalnym języku, nie sprawią, że powstanie nowa tożsamość. To, czego Unia Europejska potrzebuje to narracja, europejski mit, który nadałby charakter i kontekst interpretacyjny wyżej wymienionym elementom. Żeby lepiej zilustrować ten koncept, poniżej nakreślę kilka przykładów mitów, które mogłyby być przydatne w budowie tożsamości UE.
Kontynent Avant-garde’y
Nie znajdziesz na Ziemi kontynentu bardziej rewolucyjnego niż Europa. Od przełomów w nauce przez filozoficzne teorie i ruchy artystyczne po systemy polityczne, umysły tego właśnie kontynentu kształtowały większą część współczesnej historii. To tutaj narodził się liberalizm, marksizm, nacjonalizm, nihilizm, egzystencjalizm, postmodernizm i wiele innych nurtów myśli wytyczających bieg rozwoju kultury i polityki świata. To tutaj rozpoczęła się rewolucja przemysłowa. To tutaj narodziły się największe imperia świata. Tutaj znajduje się najwięcej obiektów światowego dziedzictwa kulturowego. To Europejczycy jako pierwsi opłynęli glob, i to Europejczycy pierwsi zmapowali jego całość. Przez całą historię nowożytności Europa była kontynentem tworzącym ramy dla przyszłości świata. Europa była i jest kontynentem avant-garde’y.
Tradycja Postępu
Przez wieki Europa przeszła wiele transformacji. Od pojedynczych polis Grecji do uniwersalnej władzy Rzymu. Od feudalnych królestw po kolonialne imperia rozciągające się na inne kontynenty. Reformacja, oświecenie, rewolucja przemysłowa, wojny światowe, niekończące się fale zmian od zawsze towarzyszyły Europie. Obca jest nam stagnacja, w której przez stulecia trwały chińskie cesarstwa czy nostalgiczny reakcjonizm kierujący Rosją. Jednocześnie wobec tych zmian kontynent nigdy nie zapomniał, czym jest. Myśliciele starożytności pozostali z nami długo po upadku Rzymu. Chrześcijańska etyka nie umarła mimo oświecenia. Demokracja i indywidualizm przetrwały zawieruchę XX wieku. Europa zawsze się zmienia, lecz pewne tradycje pozostają. Nie popadając w ślepą obsesję na temat nowości, Europejczycy dbają o swoje dziedzictwo i kontynuują tradycje postępu.
Wspólnota Jednostek
Bez poczucia wspólnoty trudno o dobrobyt. Pozostając w swoim ekstremalnym indywidualizmie, Amerykanie cierpią przez podziały ekonomiczne i społeczną polaryzację. Bez ochrony praw jednostki trudno o pomyślność. Pod rządem ChRL przeciętny Chińczyk jest zdany na łaskę partii. Inaczej jest w Europie. Europejczycy znają wartość praw i odpowiedzialności jednostki. Nie pozwalamy, by tyrani dyktowali nasze życie. Znamy istotę wolności. Jednocześnie Europejczycy nie popadają w atomizację społeczeństwa. Nie pozwalamy, by rynek podzielił nas na lepszych i gorszych. Wiemy, kiedy dla dobra całości każdy musi zaoferować coś od siebie. Mimo indywidualizmu pozostajemy wspólnotą.
Konsekwencje i Konkluzje
Jak wspomniałem powyższe trzy sekcje to tylko opowieści. Nie są być może całkowicie prawdziwe, ale mity nie muszą takie być. Najważniejsze by były ciekawe i rezonowały emocjonalnie z ludźmi na tyle, by chcieli w nie wierzyć. Na tych samych podstawach istnieje każdy naród i każda tożsamość. Pierwszy mit promujący wizerunek Europy jako avant-garde’owej cywilizacji odkrywców, wynalazców i myślicieli ubiera wymienione już wcześniej elementy kulturowe jak wartości europejskie w kontekst opowieści o optymistycznej kulturze ludu ambitnego i zdolnego dokonywać wielkich rzeczy. Przykład wybrany nieprzypadkowo, bo w erze powszechnego pesymizmu i poczucia bezsilności wobec kryzysów, kultura tego typu może być przynajmniej częściowym lekarstwem na niektóre społeczne problemy.
Jednakże historię Europy, jak widać w reszcie przykładów, można opowiedzieć na wiele sposobów, a przy tym różne narracje mogą wzajemnie koegzystować, uzupełniać się czy nawet rywalizować. Istotnie, różnorodność wizji dla Europy i interpretacji jej istoty przy jednoczesnej powszechnej zgodzie, że “jakaś” istota rzeczywiście istnieje, jest fundamentem dla powstania wspólnoty tożsamościowej. Bez względu na to, jaki kształt przyjmie mitologia Europy, jest ona dziś jak niewiele innych rzeczy potrzebna naszej Unii.
UE musi zostać zniszczona
Europa ma już wspólna tożsamość. Jest nią kult bożka pieniądza, niepohamowany konsumpcjonizm, wyzysk, przegrany imperializm
Europa już niedługo będzie częścią wielkiej Eurazji. Po[Z]drawiam
Potrzebujemy Europy która nie tylko stawi się Putinowi, ale wyśle go do piekła. Nie potrzebujemy superpaństwa, tylko supermocarstwa. POzdrawiam