Słowo “Afryka” wywołuje w umysłach większości współczesnych ludzi dość niechlubny zestaw skojarzeń: bieda, głód, choroby, korupcja, bezprawie i ogólny chaos. Ci bardziej zorientowani historycznie pomyśleć mogą o imperialnym kolonializmie, jego tragicznych dla ludności lokalnej skutkach oraz niekompetentnie przeprowadzonym procesie wycofania się z niego. Afryka jest często dość smutnym kontynentem w umysłach większości ludzi. Jednak nie jest to obraz całkowicie sprawiedliwy. Jest ona miejscem narodzin gatunku ludzkiego, bogatym w surowce naturalne, demograficznie młodym lądem wielu możliwości, wkraczającym w drugą dekadę XXI wieku jako najszybciej rozwijający się kontynent świata. Z zapomnianego peryferia, Afryka już niedługo może stać się jednym z najważniejszych graczy współczesnej sceny geopolitycznej, z potencjałem na odebranie Azji pozycji światowego centrum produkcji. Wraz z tą zmianą oczy wielkich mocarstw ponownie zwracają się ku temu kontynentowi, tym razem jednak nie musi to być zła wiadomość dla mieszkańców.

Afrykańskie Lwy
Ostatnie lata mogły być świadkami, związanego z ekonomicznym rozwojem Afryki, powstania tzw. lwich gospodarek. Dynamicznie rozwijające się afrykańskie państwa, które zdobyły sobie to miano, pochwalić się mogą nadzwyczajnym wzrostem jakości życia, ilości inwestycji, poziomu PKB oraz w konsekwencji również stopniowym zwiększeniem znaczenia na arenie międzynarodowej.
Koronnym przykładem takiego państwa jest będąca na prostej drodze do statusu regionalnego mocarstwa Etiopia, której specjalnie poświęcony artykuł można przeczytać tutaj. Kraje jak Nigeria, Kenya, Uganda, Płd. Afryka czy Ghana są oznakami, dynamicznego rozwoju afrykańskiego kontynentu, a niespotykanie przychylna sytuacja demograficzna wskazuje, iż trend może utrzymać się przez jeszcze wiele lat.
Sukces państw afrykańskich nie zależy jednak jedynie od ich własnej woli. Mimo drastycznie polepszającej sytuacji wachlarz problemów, jak brak rozwiniętej infrastruktury, niski poziom elektryfikacji, trudności w walce z przestępczością, słabo rozwinięty system edukacyjny, konflikty etniczne i wiele innych wciąż pozostają ogromnym ciężarem dla Afryki, która nade wszystko potrzebuje zagranicznych inwestycji, które uwolniłyby drzemiący w niej potencjał ekonomiczny. W tym miejscu właśnie pojawiają się uczestnicy współczesnego wyścigu o Afrykę. Chiny i Unia Europejska a po części także USA oraz Japonia, jako bogate byty polityczne wlewają dziś swoje zasoby w inwestycje w Afryce. Robią to by wykorzystać powstające tam rynki zarówno do zwiększenia własnych zysków poprzez handel z afrykańskimi państwami, jak i by ukształtować odpowiednie strefy wpływów w przygotowaniu na coraz bardziej realną zimną wojnę między liberalnym zachodem a ambitnym państwem środka.
Nowy Jedwabny Szlak
Trudno dziś spotkać kogoś, kto nie słyszał o chińskiej inicjatywie “One Belt One Road”. Rozpoczęta w 2013 strategia polityczno-ekonomiczna, od 2017 roku włączona nawet do Konstytucji ChRL stanowi serce polityki zagranicznej ery Xi Jinpinga. W przeciągu ostatnich lat w ramach inicjatywy Chiny podpisały partnerstwo z 146 państwami i zainwestowały setki miliardów dolarów w rozwój infrastruktury swoich partnerów. Wśród nich wielu znajdowało się w Afryce, w której Chiny są największym inwestorem. Afrykańskie lwie gospodarki w dużej mierze swój wzrost zawdzięczają właśnie inwestycjom Chińskiej Republiki Ludowej.

Rozwój afrykańskich dróg, szkół, szpitali, linii energetycznych i portów nie jest oczywiście, jak lubią sugerować niektórzy sympatycy ChRL oznaką bezinteresownej pomocy uciśnionym przez kapitalizm państwom Trzeciego Świata. Jednocześnie krążąca od jakiegoś czasu narracja, iż chińskie inwestycje to jedynie wykorzystująca długi pułapka również nie jest w pełni prawdziwa. W rzeczywistości to, co kieruje inwestycjami Chin w Afryce to ani socjalistyczna dobroduszność, ani złowrogi plan zawładnięcia światem, lecz potrzeba utrzymania gospodarczego wzrostu legitymizującego przywództwo Komunistycznej Partii Chin. W przeciwieństwie do instytucji jak Bank Światowy, Chiny nie wymagają od rozwijających się krajów dokładnej wiedzy na temat organizacji i potencjalnych zysków dotyczących ich inwestycji. Chiny są zdesperowane, by stworzyć dla siebie rynek konsumencki, a tonące już w i tak dużej ilości problemów kraje afrykańskie nie muszą się martwić o wypełnianie nadzwyczajnych kwalifikacji, by otrzymać pieniądze.
Jednocześnie inicjatywa nowego jedwabnego szlaku ma płaszczyznę strategiczną. Inwestycje Chińczyków przynoszą nie tylko lepsze relacje handlowe, gdyż pomoc w rozwoju ekonomicznym krajom afrykańskim oznacza również zbliżenie się narodów w relacjach, budowanie wzajemnego zaufania, wymianę kulturowo-ideologiczną i kształtowanie wspólnoty interesów. W tym zakresie możemy faktycznie mówić o tym, iż Belt and Road jest narzędziem budowy chińskiej strefy wpływów, powstanie, której może być kluczowe dla strategii gospodarczej ChRL, obierającej za cel uniezależnienie od globalnej ekonomii.
Brama na Świat
Pod koniec roku 2021 Komisja Europejska ogłosiła hucznie rozpoczęcie nowej inicjatywy pod nazwą “Global Gateway”. Europejskiej strategii inwestycji na rzecz rozwijających się krajów, w celu rozbudowy ich infrastruktury, edukacji, przemysłu, sektora badawczego i opieki zdrowotnej. Pomimo usilnych zapewnień KE jakoby Global Gateway nie ma pod żadnym względem być odpowiedzią UE na rosnące wpływy ekonomiczne Chin w Afryce, Bliskim Wschodzie i Bałkanach, stanowcza większość obserwatorów jasno widzi, iż inicjatywa jest próbą rywalizacji z Belt and Road.
Projekt Global Gateway niedługo po ogłoszeniu krytykowany był za niekonkretny i ogólnikowy opis jego celów. Jednak o ile faktycznie słowa “europejska strategia mająca wspierać inteligentne, czyste i bezpieczne połączenia w sektorach cyfrowym, energetycznym i transportowym oraz wzmocnić systemy opieki zdrowotnej, edukacji i badań naukowych w skali globalnej” mogą brzmieć bardzo ogólnikowo, to warto zaznaczyć, iż chiński Belt and Road definiowany jest niewiele więcej mówiącym określeniem “strategii w celu wzmocnienia regionalnej łączności i budowy lepszej przyszłości”. W rzeczywistości to właśnie ta ogólność i niekonkretność są najmocniejszą stroną zarówno Belt and Road, jak i Global Gateway, gdyż w przeciwieństwie do inwestycji amerykańskich czy japońskich, strategie Chin oraz Unii Europejskiej służą jako zmniejszająca ilość wymaganej biurokracji prawna legitymizacja inwestycji zarówno publicznych, jak i prywatnych. Pod tymi parasolami znaleźć może się z łatwością każda inwestycja, której rozwijające państwa potrzebują, a to również ułatwia budowanie szerokiego partnerstwa.
Zarówno na inwestycji w Afryce co na kontestacji inwestycji chińskich Europa może wiele skorzystać. Postępujące zmiany w polityce gospodarczej Chin, związane z projektem ekonomii podwójnej cyrkulacji będą miały fundamentalny wpływ na strukturę globalnego rynku. W obliczu postępującej alienacji ChRL wobec zachodu afrykańskie kraje jak Nigeria o dynamicznie rozwijającym się przemyśle i młodej populacji mogą okazać się kluczowymi partnerami dla zachodnich państw. Rozwój Afryki oznaczać będzie również dla Europejczyków podobnie jak dla Chińczyków nowe rynki zbytu, miejsca pracy i zyski z handlu. Dla samej Unii jednocześnie prosperita i podniesienie jakości życia Afryki wiąże się rozwiązaniem innego problemu, z którym jej przywódcy borykają się już od paru lat. Masowa migracja do Europy od południa jest jednym z głównych paliw dla strachu napędzającego eurosceptyczne ruchy populistyczne. Wraz z postępującymi konsekwencjami globalnego ocieplenia, w niedalekiej przyszłości można spodziewać się, iż migrantów będzie tylko więcej. Podniesienie poziomu życia państw Afryki i pozwolenie im na łatwiejszą modernizację może być jednak lekarstwem na tę obawę.
Co niesie przyszłość?
Przy aktualnym stanie rzeczy trudno powiedzieć jak dokładnie będzie wyglądać przyszłość Afryki. Jednakże jedno jest pewne – czasy, w których Afryka pomijana była jako zwykły “Trzeci Świat” chylą się ku końcowi. W następnych dekadach najprawdopodobniej będziemy mogli być świadkami dynamicznego rozwoju tamtejszych państw. Powstaną nowe mocarstwa regionalne jak Etiopia, której dominacja nad Egiptem i Sudanem zdaje się dziś nieunikniona. Ukształtują się nowe centra handlu i produkcji, co może czekać Nigerię. Przede wszystkim jednak za pośrednictwem zagranicznych inwestycji uformują się nowe sojusze dzielące kontynent. Rozwój Afryki zależny jest od partnerstw ekonomicznych z rozwiniętymi mocarstwami. Z kolei partnerstwa ekonomiczne oznaczać będą wspólnoty interesów, które w przypadku konfliktu między Zachodem i Chinami z pewnością zagrają istotną rolę.
1 thought on “Chiński Szlak vs Europejska Brama, czyli nowy wyścig o Afrykę”