Slut shaming to stosunkowo nowe określenie problemu, który w społeczeństwie funkcjonuje od niepamiętnych czasów, dotyczy on bowiem seksualności. Jak wiadomo, seks jest tym aspektem życia, który dotyczy nas wszystkich i jednocześnie wzbudza ogromne kontrowersje, kiedy tylko ktoś próbuje przenieść ten temat do debaty publicznej, możemy obserwować prawdziwą “wojnę”. Praktycznie natychmiastowo podnoszą się głosy o tym, że jest sprawą prywatną i nikomu nic do tego, co ktoś robi, z kim i gdzie. Jednocześnie temat seksu grzeje prawdziwe rzesze ludzi — wystarczy, chociażby spojrzeć na ilość artykułów zamieszczanych na portalach plotkarskich o kolejnych romansach celebrytów. Jednak dzisiaj w związku z tematem, zajmiemy się komentarzami pod wspomnianymi artykułami, a dokładniej tym, jak ci sami ludzie, którzy tak zaciekle bronią “drzwi do sypialni”, potrafią często zniszczyć życie innym.

Czym jest slut shaming?
Wciąż jednak należy zdefiniować samo pojęcie slut shamingu — najprościej mówiąc, są to zachowania mające na celu upokorzenie, zawstydzenie czy też wywołanie poczucia winy u osoby, która zdaniem oprawcy nie spełnia norm związanych z seksualnością. Najczęściej problem ten dotyka kobiet i młodych dziewczyn. Co jednak muszą zrobić kobiety, aby przypisane zostało im miano “szmaty”? Niestety często nic. Głębszy dekolt w bluzce lub krótka spódniczka może okazać się dla przypadkowego przechodnia wystarczającym powodem do zwyzywania kobiety, która zwyczajnie czuje się dobrze w takim ubraniu. Kwestia ta pociąga za sobą dużo gorsze i o wiele poważniejsze konsekwencje niż niechciane zaczepki na ulicy, chociaż te również mogą mieć ogromny wpływ na komfort życia osób nimi dotkniętych i nie należy ich bagatelizować.
Przyzwolenie na tego typu zachowanie może doprowadzić do strasznych sytuacji i utrwalania kultury gwałtu. Przykładem tutaj będzie kontrowersyjna sprawa gwałtu z 2018 roku w Irlandii. Uniewinniono w niej 27-letniego mężczyznę oskarżonego o gwałt na 17 latce, a dowodem w sprawie stała się bielizna dziewczyny. Dziewczyna miała być ubrana w koronkowe stringi, a to z kolei miało sprowokować mężczyznę. Adwokatka oskarżonego uznała, że ten ubiór sugerował gotowość na seks, co stało się podstawą do podważenia zeznań dziewczyny.
Nie chcę tutaj oceniać czyjejkolwiek winy, bo nie mam do tego kompetencji, ale chcę podkreślić to, jak garderoba dziewczyny stała się wyrażeniem woli w oczach sądu, ważniejszym od jej zeznań. Bycie świadomym własnych potrzeb i dążenie do ich spełnienia w wypadku kobiet również może stać się podstawą do kolejnych prześladowań. Odwołując się tutaj do wstępu, to co robimy i z kim, według mnie jest jak najbardziej sprawą prywatną, dopóki dzieje się to świadomie i po wyrażeniu zgody. Jednak niestety nie zawsze takie pozostaje, bo o ile w przypadku mężczyzny posiadanie wielu partnerek seksualnych nie szarga jego opinii, a często wręcz przeciwnie, to w wypadku kobiety sprawa ma się zupełnie inaczej.
Podwójne standardy
Przygodny seks, czy częsta zmiana parterów nie dość, że skutkuje wyzwiskami, czy ogólnie wykluczeniem, to również podobnie jak w poprzednim przypadku idzie za tym narzucenie pewnych cech charakteru. W 2013 roku przeprowadzono badania mające potwierdzać to twierdzenie.
Na potrzeby badania stworzono fikcyjny opis dwudziestoletniej kobiety imieniem Joanna i wręczono go dwóm grupom kobiet, następnie każda miała ją opisać na podstawie otrzymanego profilu. Opisy w obu grupach były identyczne, poza jednym wyjątkiem, a dokładniej w pierwszej grupie kobieta posiadała przez swoje życie dwóch partnerów seksualnych, a w drugiej dwudziestu, co przełożyło się w sporej mierze na oceny respondentek. Joanna posiadająca dwudziestu partnerów była oceniana jako mniej kompetentna, dominująca i stabilna emocjonalnie. Podobne badanie przeprowadzono na grupie mężczyzn, z tym że oceniali oni postać Jima i tak samo, jak w poprzednim wypadku, były dwa warianty. Jednak wyniki były całkowicie inne, a za bardziej stabilnego i kompetentnego uznano “Slutty Jim’a”.
Wnioski idące za przytoczonymi wynikami badań są bardzo ciekawe, bo wyraźnie pokazują podwójne standardy związane z oceną osób na podstawie ich życia seksualnego. Uwidacznia się tutaj to, jak bardzo problem slut shamingu jest związany z płcią, ale jedynie w wypadku ofiary.
Slut shaming w szkołach
Przyjrzyjmy się teraz omawianemu problemowi na poziomie szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Dla wielu osób samo zestawienie tych dwóch pojęć, czyli slut-shamingu i szkoły podstawowej może wydać się kuriozalne, jednak już na tym poziomie edukacji możemy zauważyć przypadki tego typu zachowań.
Kamila Raczyńska-Chomyn w książce “Dziwki, zdziry, szmaty. Opowieści o slut-shamingu” pisze, jak będąc w piątej klasie podstawówki, usłyszała, że skończy pod latarnią, jeśli dalej będzie się TAK ZACHOWYWAĆ. Za tym stwierdzeniem kryją się zabawy i zaczepianie oraz łaskotanie chłopaków na korytarzach. Autorka, jak sama pisze, w wieku jedenastu lat jeszcze nie miała pojęcia co, oznaczają te słowa, ale w momencie, w którym je zrozumiała, poczuła się “jakby dostała pięścią w brzuch: upokorzona i zawstydzona”. Jednocześnie z drugiej strony dziewczynkom wpaja się, że zaczepki ze strony chłopców: rozpinanie biustonoszy ciągnięcie za włosy i przezwiska są normalne, bo “kto się czubi, ten się lubi”. Przyzwolenie na tego typu zachowania może bardzo negatywne konsekwencje, bo utrwala szkodliwe schematy i wpaja podwójne standardy od najmłodszych lat. Jednym z objawów slut-shamingu w szkołach, ale i nie tylko, będzie również rozsiewanie plotek mających na celu zawstydzenie drugiej osoby.
Możemy sobie wyobrazić bardzo prostą sytuację — dziewczyna odmawia chłopakowi pocałunku albo kończy z nim związek, a ten w akcie zemsty rozpuszcza plotki, że ta uprawiała z nim seks w szkolnej ubikacji, nazywając ją dziwką. Plotka oczywiście roznosi się po szkole, a dziewczyna, która nie zrobiła nic złego, staje się ofiarą slut-shamingu. Pamiętam, jak podobna sytuacja miała miejsce w moim gimnazjum, kiedy ktoś o mojej rówieśniczce, na ścianie budynku po drodze do szkoły, napisał dwa słowa: jej imię oraz epitet – najsłynniejsze polskie przekleństwo. Choć zdaję sobie sprawę z tego, że to jedynie dowód anegdotyczny, to bez wątpienia wiele osób, zwłaszcza w czasach szkolnych, było świadkiem takich słów czy to pisanych, czy wypowiadanych wprost i anegdotę taką przygotować może sama, i to zapewne znacznie barwniejszą.
Warto poruszyć tutaj jeszcze jeden wątek, o którym wspominałem we wstępie a dokładniej o slut shamingu w internecie, który może przybierać naprawdę różne formy. Jedną z najgorszych jest udostępnianie intymnych nagrań lub zdjęć. Najczęściej w takich wypadkach cała krytyka i oburzenie spada na dziewczynę, będącą na zdjęciu, a nie na osobę, która to udostępnia.
Konsekwencje
Celem takiego działania jest jak największe upokorzenie i zawstydzenie ofiary, a skutki mogą być tragiczne i prowadzić do załamania, alienacji lub w najgorszych wypadkach samobójstwa. Taka sytuacja miała miejsce w jednej z amerykańskich szkół — chłopak umieścił na facebooku intymne wideo z jego dziewczyną. Błyskawicznie stało się ono viralem wśród znajomych. Sprawa trafiła do dyrekcji i wezwano rodziców dziewczyny do szkoły. Jak możemy przeczytać w artykule opisującym sytuacje, mówiła, że nie była w stanie spojrzeć matce w oczy i bała się, aby nikt jej nie zarzucił, że nie potrafiła wychować dziecka. Jak podają inne ofiary takich działań, często zdarza się, że to ich rówieśniczki stały za upublicznieniem intymnych zdjęć. Podobne sytuacje mają miejsce notorycznie w wielu szkołach czy innych instytucjach.
Podsumowując, problem slut-shamingu jest jednym z filarów kultury gwałtu i dotyczy wielu kobiet, opisywane przypadki są jedynie wierzchołkiem góry lodowej, a sam problem jest o wiele bardziej złożony, niż może wydawać się na pierwszy rzut oka. Brak reakcji i ogólne przyzwolenie na tego typu zachowania przyczynia się do podtrzymywania status quo, wedle którego wini się ofiarę, a nie oprawcę. Dlatego niezwykle istotne jest mówienie o tym i reagowanie.