Jugosławia była państwem pełnym kontrastów, dużej różnorodności i braku zrozumienia. Państwo pod przywództwem Josipa Broza Tito łączyło skrajności, pytanie czy nie łączyło tylko na papierze. Państwo to składało się z Serbii oraz okręgów autonomicznych- Wojwodiny i Kosowa, Bośni i Hercegowiny, Chorwacji, Słowenii i Macedonii. Na pierwszy rzut oka widać, że twór posiadający 6 republik oraz dodatkowy podział w jednej z nich, nie zapowiada najlepszej sytuacji unitarystycznej. Właśnie tak było. Gdyby w trzech słowach opisać ówczesną Jugosławię, to nazwałbym ją “jednym wielkim podziałem” i to na każdej płaszczyźnie.

Przypatrując się historii państw na świecie, które miałby problemy z funkcjonowaniem, czy to zaczynając od małych problemów do państwa upadłego, to można wyróżnić zawsze jeden element, który często jest katalizatorem do późniejszych zmian i konfliktów. Mianowicie chodzi o pieniądze. Przychodzi mi tutaj na myśl w jednej chwili polskie protesty z okresu PRL-u, np. słynne 21 postulatów Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego, w którym oczywiście oprócz wolności obywatelskich, ważne były postulaty płacowe i tzw. godnościowe. W państwie, w którym brakuje możliwości jedzenia, picia i normalnego funkcjonowania, w którym władza nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa socjalnego obywatelom jest skazane na porażkę i właśnie taki brak zapewniania podstawowych czynności życiowych jest motorem napędowym kolejnych problemów i konfliktów.
Kontynuując wątek ekonomiczno-gospodarczy, Jugosławia posiadała duże zróżnicowanie ekonomiczne na poziomie samych republik. Uwzględniając parametr bezrobocia, w 1986 roku bezrobocie kształtowało się następująco: Słowenia- 1,3 proc., Chorwacja- 5,2 proc., Wojwodina 12,4 proc., Bośnia i Hercegowina- 15,8 proc., Serbia (bez okręgów autonomicznych)- 18,7 proc., Czarnogóra- 19,3 proc., Macedonia- 21 proc., Kosowo 24 proc. Na tym prostym przykładzie widzimy rozbieżności pomiędzy bogatszą Słowenią a resztą regionów. Trzeba również wspomnieć o gigantycznym zadłużeniu państwa– pod koniec lat 80-tych zadłużenie zewnętrzne wyniosło blisko 23 mld dolarów oraz 28 mld dolarów zadłużenia wewnętrznego. Na szybki wzrost zadłużenia miała wpływ możliwość brania pożyczek przez poszczególne republiki.
W momencie gdy spojrzymy na dane zatrudnienia, to możemy zobaczyć typową, groteskową wizję, w której administracja jest na tyle przerośnięta, że 2,7 mln z 6,1 mln osób zawodowo czynnych właśnie jest częścią biurokracji. Stanowi to 44 % osób. Do tego dochodzą emeryci (3,8 mln) i renciści (1,6 mln). Tutaj można zadać dosyć prozaiczne pytanie, jak 3,4 mln ludzi ma zarobić na 8,1 mln osób utrzymujących się z tzw. państwowego? Jest to po prostu nierealne. Podkreślam aspekt ekonomiczny bardzo dosadnie, bo sądze, że to on przyczynił się bezpośrednio i był katalizatorem rozpadu tego państwa. Nie zapominajmy, że Jugosławia była państwem socjalistycznym z gospodarką centralną, gdzie rząd decydował o całym jej zakresie, a jak wiemy rząd nie za bardzo umie sobie poradzić z czymkolwiek, a jak się miesza w gospodarkę to może tylko coś zepsuć. Różnicę, którą można zauważyć porównując Jugosławię do Polski z tamtego okresu, to umiejętność lawirowania Tito pomiędzy blokami państw; między Wschodem i Zachodem; komunizmem i kapitalizmem, mówiąc o tzw. drodze środka, czy trzeciej drodze. Pod względem gospodarczym wyróżniało się to braniem po prostu pieniędzy od jednych czy drugich, co pomagało nieudolnej gospodarce poprzez zastrzyki gotówki. Dzięki swojej polityce zagranicznej, Jugosławia była państwem gdzie mogliśmy równocześnie kupić produktu z Zachodu jak i Wschodu, co można określać w aspektach bardziej ciekawostki, aczkolwiek pokazywało to większe możliwości mieszkańców do wybicia się w odróżnieniu do mieszkańców bloku wschodniego.
Wychodząc z poprzedniego wątku, chciałbym przejść do samej struktury władzy w Jugosławii. Było to państwo, jak już wspominałem, centralnie planowane gospodarczo, z przewodnią siłą partii i Josipa Broza Tito, ale również w połączeniu z regionalnymi partiami, z konfederacyjnym czy federacyjnym podejściem do republik (równościowym), ale również z przewodnią siłą Serbii, z centralnym silnym państwem, ale z decentralizowaną władzą regionalną. Mam nadzieję, że wybrzmiewa tutaj absurd tych zdań. Wydaje mi się, że Jugosławia nie miała na siebie pomysłu i próbowała połączyć każdy element, każdego ustroju. Jest to o tyle zrozumiałe, że było to państwo bardzo zróżnicowane- geograficzne, narodowościowo, religijnie. Uwypuklającym zróżnicowaniem był regionalizm, który doprowadzał do tego, że każda republika miała swoje Ministerstwo Edukacji, z własnym programem nauczania, bez jasnego przekazu dla wszystkich mieszkańców Jugosławii.
Przechodzimy, do moim zdaniem, zwieńczenia państwowości Jugosławii. Nie wiadomo do końca do czego, do braku przekazu i myśli przewodniej. Do chęci połączenia niemożliwego, do próby lawirowania. Nie bez wątpienia ocena historyczna Josipa Tito jest taka, że póki żył to Jugosławia miała się dobrze. Jest to kłamstwo i prawda jednocześnie. Tito spajał poróżnione regiony, bo umiejętnie wszystkich trzymał w szachu. Wschód i Zachód, poszczególne regiony wewnętrzne przez pieniądze wpompowywane z jednej jak i drugiej strony. Wykorzystywał koniunkturę i interesy mocarstw. Był symbolem zjednoczenia, tylko zamiast zakopywać te różnice, pogłębiał je. Nie mówię, że celowo. Bardzo możliwe, że pogodzenie interesów nie tylko w 6 republikach, ale również w samej Serbii z Wojwodiną i Kosowem na czele, z mniejszością albańską. Pytanie czy większy ”zamordyzm” i wprowadzenie państwa unitarnego cokolwiek by pomogło? Sądzę, że nie, pewnych różnic nie da się zakopać w tego typu państwie w ciągu 50 lat, a może nawet 100.
Podsumowując, czy Jugosławia stała się zniszczonymi marzeniami? Nie, na tyle ile się udało wtedy zostało zrobione co było można. Zawsze można powiedzieć, że coś nie działało dobrze, coś można było poprawić, ale wnioski historyczne nie mają działać w przeszłość, tylko na przyszłość, mają nas uczyć, żebyśmy byli lepsi. Czy to był nierealny projekt? Może, ale to właśnie próby środowiskowe, empiryczne, pozwalają nam się przekonać czy teorie naukowe są cokolwiek warte, czy warto je jakkolwiek brać pod uwagę i się do nich stosować.
Bibliografia:
- Wiesław Walkiewicz “Jugosławia. Państwa Sukcesyjne”
- Informacje przedstawione na zajęciach