W dolnośląskiej Platformie Obywatelskiej powiał wiatr zmian. Pomimo wsparcia ze strony samego Donalda Tuska, Rafała Trzaskowskiego, Grzegorza Schetyny czy prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka ich protegowanemu Romanowi Szełemejowi, prezydentowi Wałbrzycha, nie udało się zostać szefem dolnośląskich struktur partii. Wygrał jej syn marnotrawny – Michał Jaros.
W zwycięstwie głównie przeważyły głosy z Wrocławia, naturalnie wydawałoby się niesprzyjające osobie z zewnątrz jaką jest prezydent Szełemej. Przy różnicy 170 głosów pomiędzy kandydatami, sam Wrocław odpowiada za 124 głosy różnicy.

Zdrojewscy i Granowska.
Przypomnijmy, że podczas wyborów w 2020 roku na przewodniczącego partii, kandydat Grzegorza Schetyny- Tomasz Siemoniak przegrał w regionie dolnośląskim z Borysem Budką, a Bogdan Zdrojewski wyrwał około 80 głosów, głównie z Wrocławia.
Zaraz po publikacji naszego artykułu “Powrót do przeszłości. Schetyna przeciwko Jarosowi.” swoje poparcie dla kandydatury Jarosa przedstawił właśnie były minister kultury i były prezydent Wrocławia Bogdan Zdrojewski. Wraz z nim do popierania Michała Jarosa przyłączyła się żona senatora, również senator Barbara Zdrojewska wraz z nimi ich stronniczka Renata Granowska, która zmieniła front, przy okazji kandydując przeciwko swojemu koledze z ratusza Sebastianowi Lorencowi na stanowisko przewodniczącej powiatu, które wygrała.
Analiza wyników.
W Platformie Obywatelskiej od dłuższego czasu istnieje problem frekwencji. Pokazały już to wspomniane wybory na szefa partii w styczniu 2020 roku. Wtedy do urn wyborczych podeszło niecałe 10 tys. członków na blisko 35 tys. Donald Tusk, zauważając ten problem, wydał uchwałę poprzez Zarząd Krajowy PO RP o zniesieniu nakazu płacenia składek, aby uzyskać czynne prawo wyborcze. To jednak nie pomogło i frekwencja podniosła się o niecałe 2 tys. głosów.
Wróćmy jednak na Dolny Śląsk. Na 26 powiatowych okręgów wyborczych Wrocław z “obwarzankiem” oraz powiatem głogowskim odpowiadają za blisko 50 % głosów. To właśnie w nich, zdecydowaną większością wygrał Jaros. Odpowiednio 220 i 157 głosów, co stanowiło 70 % i 74 % głosów. W innych powiatach liczba głosujących była od 1 do 74. Natomiast 13 powiatów wygrał Szełemej, 12 powiatów Jaros i w jednym był remis (1 do 1).
Dlaczego wygrał Jaros a nie Schetyna (Szełemej)?
Było wiele powodów przegranej Romana Szełemeja. Ten najbardziej przebijający się to niechęć członków Platformy do Grzegorza Schetyny. Działacze mieli przekonanie, bardzo słuszne, że nie głosują na wspaniałego samorządowca, prezydenta Wałbrzycha tylko właśnie na byłego Przewodniczącego, który sam boi się ponownej konfrontacji i wystawia swoich popleczników. Zaczął tak robić jeszcze przed odejściem z Zarządu Krajowego poprzez Małgorzatę Kidawę-Błońską, która kandydowała na Premiera i Prezydenta. Drugim aspektem jest sama pozycja Schetyny w regionie, która od dłuższego czasu słabła, co wykorzystywał Jaros podczas kampanii wyborczych, których był szefem regionalnym.
Niechęć do Donalda Tuska.
Poparcie Tuska, którego udzielił Romanowi Szełemejowi, nie odbije się bez echa. Podobny problem pojawił się na Pomorzu, o czym zapewne napiszemy osobny artykuł. Grupa stronników Michała Jarosa jest bardzo poirytowana i nie rozumie wyboru Przewodniczącego partii. Oczywiście, był to układ między Donaldem Tuskiem a Grzegorzem Schetyną. Również warto zadać sobie teraz pytanie, czy teraz pozycja Schetyny nie jest na tyle niska, że zacznie się wybijanie Schetynowców?
Pełnia władzy w kieszeni dla nowego Przewodniczącego Regionu?
Statut Platformy, z resztą zmieniany ostatnio przed Donalda Tuska, daje duże możliwości przewodniczącym struktur. Jednak mało się da zrobić, nie mając za sobą Rady Regionu czy Zarządu Regionu. Między 30 października a 8 listopada mają mieć miejsce wybory do tego drugiego gremia. Patrząc na wyniki w powiatach, co ma duże znaczenie w Radzie Regionu, sytuacja nie jest oczywista. Szczególnie że dalej Wiceprzewodniczącym jest Grzegorz Schetyna, który po “dobrowolnej” rezygnacji Jarosława Dudy pełnił obowiązki Przewodniczącego. Na resztę rozstrzygnięć musimy jeszcze poczekać czy Jaros poradzi sobie z “atakiem”?
Nie byłem tam